Skarby ze złomowiska

Wczoraj zadzwonił do mnie kolega z wiadomością, iż na jednym z lokalnych złomów pojawił się Wartburg. Zaznaczył, iż samochód zasadniczo nadaje się do niczego, ale ma kilka, być może ciekawych elementów, które mi się przydadzą. Nie zastanawiałem się zbyt długo, gdyż taka okazja może się prędko nie powtórzyć. Zabrałem niezbędne narzędzia i, jak za starych dawnych czasów,  ruszyłem na złom wykręcać co tylko się da!

Niegdyś złomowiska pełne były wozów z socjalistycznym rodowodem. Zapomniane, już nikomu niepotrzebne graty, leżały tak jak dziś lanosy i matizy. „Personel” złomowiska nie miał nic przeciwko wykręcaniu poszczególnych elementów, z czego ochoczo korzystałem.  Kilkanaście lat temu udało mi się w ten sposób uzupełnić niemal całe braki w mej pierwszej Syrenie. Niegdyś starałem się odwiedzać złomowiska w okolicach Wołomina tak często jak tylko mogłem i niemal zawsze podczas takiej wyprawy znajdowałem jakieś mniej lub bardziej potrzebne części do moich gratów. Kilka lat temu motoryzacyjne starocie na złomie” się pokończyły i na złomowiska zaczęły trafiać już tylko karoserie od rozbitych wozów, których nikt nie chce naprawiać oraz zwykłe odpadki przemysłowe, które czekają na drugie życie po przetopieniu w hucie. Wszystko wskazywało, że widok porzuconego na złomowisku Wartburga to już odległa przeszłość. Jak się jednak okazuje, wcale nie! Dlatego dzisiejsza wyprawa na złomowisko  była dla mnie swoistą wyprawą w przeszłość, która niestety już nie wróci.

Zaiste zimowa sceneria: Hałda żelastwa i coś, co kiedyś było Wartburgiem 353S. Ostatnia seria modelu 353, z chłodnicą w pasie przednim.

wp_20161130_11_14_51_pro

 Wóz musiał być wyłączony z eksploatacji dość dawno temu i gnił porzucony gdzieś na uboczu. Tarcze hamulcowe, zaciski i klocki stanowiły już jedność… Przypuszczam, że do kształtu puszki piwa po konsumpcji upodobniono go już na miejscu, wrzucając go chwytakiem na tę stertę żelastwa wszelakiego.

wp_20161130_10_52_55_pro

Jednym słowem, burek trafił we właściwe miejsce, czy to się komuś podoba, czy nie. Ale zanim zostanie przemieniony w najistotniejszą część jednorazówki do golenia, postanowiłem z niego powyciągać co nieco. Wszak nie wszystkie elementy takiego pojazdu muszą być zepsute. A co ważne, wiele części tego nieszczęśnika i mojego Wartburga 312/1, jest ze sobą zamiennych! A niestety mam kilka braków.

Zatem zabrałem się do dzieła! Oto efekty mojej pracy:

wp_20161130_11_50_33_pro

Wartburg był już w takim stopniu rozkładu, że nie wiele więcej dało się z niego uratować… Żeby jeszcze wyrzucono go na złom w środku lata… Walka z zardzewiałymi śrubami w czasie mrozu i śnieżycy to średnia przyjemność.  Ale wzbogaciłem się o cenne elementy, których brakowało mi w mojej 312ce. Szczególnie cieszę się z cewek zapłonowych wraz z mocowaniem, których najzwyczajniej nie miałem. W 312ce założone zostały „duże” cewki od PF125p, które i tak planowałem zastąpić oryginalnymi. Ponadto pozyskałem czujnik temperatury płynu chłodzącego.

wp_20161130_11_50_36_pro

Z myślą o moim 353 zabrałem gaźnik, zbiornik wyrównawczy płynu chłodnicy, przełącznik wycieraczek i kilka drobiazgów. Nie wiem tylko po co mi prędkościomierz oraz diodowy wyświetlacz typu „milionerzy”. Najzwyczajniej nie chciałem, aby to przepadło.

wp_20161130_11_50_54_pro

Wszystkie artefakty wrzuciłem na wagę i zapłaciłem całe 10 złotych. Zostało jeszcze kilka elementów, które by mi się przydały, ale nie miałem sprzętu, aby się do nich dobrać. Wypadałoby tam jeszcze wrócić, tym bardziej, że dowiedziałem się, że silnik zostanie wyciągnięty oddzielnie i będzie na sprzedaż razem ze skrzynią. W cenie złomu, oczywiście.

Co ciekawe, zagadnął mnie pewien starszy jegomość, widzący jak uwijam się przy Wartburgu. Powiedział, że posiada taki wóz, ale już z silnikiem 1.3 i chciałby go sprzedać. Z jego opowieści wynika, że sprawa może być bardzo przyszłościowa, zaś cena – bardzo atrakcyjna. Wartburg 1.3 z pewnością byłby ciekawym uzupełnieniem kolekcji moich Wartburgów, ale kupno tego auta byłoby już przesada, więc chętnie podzielę się danymi kontaktowymi do tego sympatycznego człowieka.

4 uwagi do wpisu “Skarby ze złomowiska

  1. Gdzie jeszcze mozna pogrzebac w ten sposób? kilka dni temu pojechałem na strazacką po migacz na błotnik do citroena zx. Chciałem dopasowac od czegokolwiek francuskiego a tu taka niespodzianka: na bramie nr 3 gdzie od zawsze można było pogrzebać w poszukiwaniu cześci zagrodzone, nie ma opcji na wejście na teren tylko smutny pan za kasą udziela informacji ze takiej cześci oczywiście nie ma….

    Polubienie

  2. Warto szukać na zwykłych skupach złomu, zwłaszcza w niewielkich miejscowościach. Wartburga z niniejszego wpisu znalazłem w Radzyminie. W takich miejscach zawsze kręci się kilka, często dość alternatywnych typów, którzy wyszukują przeróżne klamoty i rzucają się na każdego, kto przywozi nowy „towar”. Nikt nie ma nic przeciwko. Przeciwnie. A to, że jeszcze nikt nie wpadł pod opuszczany kontener na złom, czy pod stertę żelastwa, rzucaną przez chwytak to prawdziwy cud…

    Polubienie

Dodaj komentarz