WSK M06 Z-150

Pośród moich gratów swoje miejsce znalazła także poczciwa wueska. Motocykl ten spodobał mi się już wiele lat temu, gdy zaczynałem dopiero swoją przygodę z dwoma kółkami. Z opowieści starszych kolegów jawił się jako znakomita maszyna, obdarzona trzema biegami i zdecydowanie większą mocą niż wysłużony złomet. Wueska była jednak trochę jak Yeti, niby każdy o niej wiedział, ale w okolicy nie było żadnej. Kilku młodzieńców dosiadało Junaki, czasem przejechała emzetka lub jakiś starszy jegomość Komarem z przyczepą, ale wueskę po raz pierwszy zobaczyłem dopiero w książce „Polskie motocykle 1946-1985”, autorstwa Andrzeja Zielińskiego. Miałem rację, koledzy także – motocykl rzeczywiście był ładny. Szczególnie spodobał mi się model M 06, produkowany od końca lat 50- tych do początku 70-tych ubiegłego wieku. I to bardzo. Nie pamiętam w sumie ile godzin przeleżałem, wpatrzony w czarno-białe zdjęcie i studiując dane techniczne tego modelu, ale z pewnością nie mało. Niedługo później trafił mi się nawet prawdziwy egzemplarz, z 1959 r. w dziewiczym stanie. Niestety, był mocno wysłużony i nie byłem w stanie z niego nic wykrztusić. To doświadczenie, tak samo jak wiecznie zepsuty romet kadet na wiele lat zniechęciły mnie do motocykli dlatego też skoncentrowałem się na samochodach. Jak się jednak okazało, nie na długo i nie do końca. W 2007 r. dość niespodziewanie dowiedziałem się, że „jest do kupienia” wueska i to niedrogo, jakieś 150 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, na Podlasiu. Na przesłanych zdjęciach nie zachwycała, ale jednak coś mnie zastanowiło. Silnik był jakiś taki dziwny i nie wyglądał na S 01. Sprawa wydała się ciekawa, podłączyłem wiec przyczepę do brązowej beczki i wyruszyłem na wschód….

Wueska stała sobie przez ostatnie kilkadziesiąt lat w stodole w jednym z wielu gospodarstw rolnych w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego. Nie wyglądała zachęcająco, ale po zdjęciu zalegających ją śmieci okazało się, że jest kompletna i ma jeszcze oryginalną pokrywę lakierniczą, niestety mocno już zużytą.

DSC09884

Rzut oka na tabliczkę znamionową i moja diagnoza okazała się prawdziwa – to jeden z nielicznych modeli M06 Z-150, wyposażony fabrycznie w silnik o pojemności 150 ccm, produkowany w Warszawskiej Fabryce Motocykli. Wspomniany Andrzej Zieliński w książce „Polskie Motocykle 1946-1985” wskazał, iż model ten był produkowany tylko w 1960 r., a produkcję zakończono w 1960 r., po wyprodukowaniu zaledwie 9988 egzemplarzy. Silnik oznaczony S-06 dysponował mocą 6,5 KM, a wiec nieznacznie więcej niż stosowany powszechnie S-01 o pojemności 123 ccm (o 0,5 KM więcej), ale ponoć był bardziej elastyczny i ogólnie… no, taki lepszy. Był też stosowany w nieco większych motocyklach SHL – „T”, „U” i posłużył do konstrukcji silnika do modelu „M11”. A więc trafiłem na swoistą perełkę!

Zapakowaliśmy grata na przyczepę i w drogę!

DSC04727

Motocykl zachowany był w stanie oryginalnym, bez elementów zapożyczonych z nowszych egzemplarzy i „patentów”.

DSC04740

DSC04739

Zachowało się dużo rzadkich elementów wyposażenia jak przełącznik na kierownicy i  tylna lampa, a także starego typu gumy na podnóżkach i piękne pomarańczowe manetki kierownicy. Przebieg na liczniku (który cały czas był sprawny) oraz ogólny stan zachowania pozwalały przypuszczać, że wueska przez cały swój żywot pokonała faktycznie nie więcej niż licznikowe 2.460 kilometrów.

DSC04749

DSC04745

DSC04750

DSC04741DSC04746

DSC04757

Co ciekawe, do motocykla otrzymałem oryginalny dowód rejestracyjny z 1963 r. Tego samego dnia, korzystając z pomocy niezastąpionego kolegi Syreniarza Atoma, który z resztą namierzył wueskę, kilkadziesiąt kilometrów dalej odnaleźliśmy człowieka figurującego w tym dokumencie, z którym spisałem umowę sprzedaży. Jestem wiec drugim właścicielem 150ki, przynajmniej na papierze. Dowiedziałem się przy okazji,  że motocykl po drodze miał iluś tam posiadaczy – pierwszy właściciel sprzedał go szwagrowi, szwagier bratu, brat swojemu szwagrowi… wszystko oczywiście na „gębę”, zaniedbując tak oczywiste sprawy jak OC, czy przegląd (ten skończył się w ’64). Aż dziw, że w ogóle zachował się dowód rejestracyjny.

Po kilku dniach wraz z kolegami spotkaliśmy się „opijać” nowy nabytek. Przy okazji okazało się, że wystarczyło jedynie podłączyć wężyk od kranika do gaźnika, wlać paliwo, aby silnik zapalił. Pracował równo i pozwolił nawet na odbycie krótkiej przejażdżki.

DSC04770

Ogólnie jednak motocykl „nie wyglądał”, a samo polerowanie lakieru wiele by nie wskórało, a mną nosiła żądza remontu, postanowiłem wiec rozkręcić „wieśkę” na części pierwsze.

Niestety, na tym jednak się wówczas skończyło. Przyszłość postawiła przede mną remont dużego fiata, potem syreny, malucha (więcej grzechów nie pamiętam) i  części od wueski, na szczęście nieźle „skatalogowane”, czekały na swój czas. A ten powoli nadchodzi. Zimowy czas, w połączeniu z moim małym i ciasnym garażem jest najlepszą na to porą. W ubiegłym roku zabrałem się za czyszczenie elementów metalowych i przygotowywanie ich do lakierowania. Wczoraj operacja ta częściowa dobiegła końca. Udało mi się położyć podkład epoksydowy na ostatnim elemencie. Teraz już widzę, że nie będę miał wiele roboty ze szpachlowaniem. Elementy nie mają jakichś poważnych wgniotek czy załamań.

DSCF3756

DSCF3763

Ale zanim zabiorę się za lakierowanie, chcę dokończyć składać koła i, co mnie najbardziej martwi (a zwłaszcza mój portfel) – oddać kilka części do pochromowania. Nie będzie tego jakoś specjalnie dużo, wiele porządnie zachowanych chromowanych elementów przez te lata udało mi się kupić, alei tak tego etapu nie ominę. Na razie skupię się na kołach. Te bowiem jakiś czas temu rozkręciłem ze szprych, które teraz czyszczę i zamierzam oddać do cynkowania, obręcze zaś oddałem do zakładu zajmującego się regeneracją felg. Przy moim tempie zejdzie się z tym pewnie jeszcze kilka lat, ale, w przeciwieństwie do mercedesa „beczki”, nie spieszy mi się i nie mam takiego „ciśnienia”, aby jak najszybciej zdobywać wueską drogi i bezdroża gminy, a może nawet i powiatu. A poza tym jestem spokojny, nie każdy ma tak doskonałego pomocnika i kompana w garażowych przygodach jak ja!

WP_20150214_007

4 uwagi do wpisu “WSK M06 Z-150

Dodaj komentarz